Rząd wycofuje się ze zmian w ZUS – co to oznacza w praktyce?
Rząd wycofuje się ze zmian w ZUS – co to oznacza w praktyce? Rząd wycofał się z planowanej reformy ZUS, która miała odciążyć przedsiębiorców i sprawić, że zasiłek chorobowy byłby wypłacany przez ZUS już od pierwszego dnia nieobecności pracownika. Powodem rezygnacji okazały się ogromne koszty, ryzyko nadużyć i narastający deficyt w Funduszu Chorobowym. W praktyce oznacza to, że zasady wypłaty chorobowego pozostają bez zmian – ciężar finansowania pierwszych dni zwolnienia nadal spoczywa na pracodawcach.
Rząd a zmiany w ZUS – czego miały dotyczyć?
Pokaż więcej...
Rządowy plan dotyczący reformy zasiłku chorobowego zakładał, że ZUS przejmie obowiązek wypłaty wynagrodzenia chorobowego już od pierwszego dnia niezdolności do pracy. Obecnie to pracodawca finansuje ten koszt przez pierwsze 33 dni zwolnienia w roku (lub 14 dni w przypadku pracowników powyżej 50. roku życia). Zmiana miała więc odciążyć firmy – zwłaszcza mikro i małe przedsiębiorstwa, dla których nagłe absencje pracowników często oznaczają duże obciążenie finansowe. Według wstępnych zapowiedzi Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, rozwiązanie to miało uprościć system i poprawić płynność w firmach. Państwo, poprzez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, wzięłoby na siebie wypłatę świadczeń już od pierwszego dnia choroby, a pieniądze trafiałyby bezpośrednio do pracowników. Projekt był elementem tzw. „100 konkretów na 100 dni rządu”, przedstawionych w kampanii wyborczej. Zmiana miała też ograniczyć biurokrację i ujednolicić zasady wypłat, jednak szybko okazało się, że koszt takiej reformy to nawet 13-14 miliardów złotych rocznie. Choć przedsiębiorcy przyjęli pomysł z entuzjazmem, budżet państwa nie był przygotowany na tak duże obciążenie.
Zmiany w ZUS – dlaczego rząd się wycofał?
Rząd ostatecznie zrezygnował z reformy, ponieważ jej koszty okazały się zbyt wysokie w stosunku do możliwości budżetu państwa. Według analiz Ministerstwa Finansów i ZUS, przeniesienie obowiązku wypłaty zasiłku chorobowego na Zakład Ubezpieczeń Społecznych generowałoby rocznie wydatki rzędu 13-14 miliardów złotych. To oznaczałoby konieczność zwiększenia dotacji z budżetu lub podniesienia składek, co mogłoby wywołać negatywne skutki gospodarcze. Kolejnym argumentem była obawa przed wzrostem liczby fikcyjnych zwolnień lekarskich. Rządowi eksperci zwracali uwagę, że gdyby ZUS płacił za chorobowe od pierwszego dnia, mogłoby dojść do nadużyć systemu i gwałtownego wzrostu liczby L4 – zwłaszcza w krótkoterminowych absencjach. Nie bez znaczenia pozostaje także deficyt w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którego częścią jest fundusz chorobowy. Już dziś wymaga on znacznych dopłat z budżetu państwa. Wprowadzenie reformy mogłoby ten deficyt pogłębić. Z tych powodów projekt utknął w fazie analiz i nie trafił pod obrady Rady Ministrów, co w praktyce oznacza jego zamrożenie.
Rząd wycofuje się ze zmian w ZUS – jak wygląda obecnie sytuacja?
Po wycofaniu się rządu z reformy systemu chorobowego, zasady wypłaty zasiłku pozostają bez zmian. Oznacza to, że pracodawca nadal finansuje wynagrodzenie chorobowe przez pierwsze 33 dni niezdolności do pracy w roku kalendarzowym, a w przypadku pracowników po 50. roku życia – przez 14 dni. Dopiero po tym okresie obowiązek wypłaty świadczenia przechodzi na Zakład Ubezpieczeń Społecznych. ZUS zaczyna więc wypłacać zasiłek dopiero od 34. dnia zwolnienia (lub 15. dnia dla starszych pracowników).

Wysokość świadczenia nie ulega zmianie – standardowo wynosi 80% podstawy wynagrodzenia, a w niektórych przypadkach (np. wypadek w pracy, ciąża, hospitalizacja) 100%. Dla pracodawców oznacza to utrzymanie dotychczasowych kosztów związanych z absencjami chorobowymi, co w małych firmach może wciąż stanowić poważne obciążenie finansowe. Pracownicy natomiast nie odczują żadnej różnicy – nadal będą otrzymywać świadczenia na tych samych zasadach i w tym samym trybie, zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego.
Zmiany w ZUS – kogo obejmą?
Dla pracowników i pracodawców nic się nie zmienia – obowiązują dotychczasowe przepisy. Pracodawcy nadal pokrywają wynagrodzenie chorobowe za pierwsze dni nieobecności, a ZUS przejmuje ten obowiązek dopiero po ustawowym terminie. Pracownicy wciąż otrzymują świadczenia w tej samej wysokości i na tych samych zasadach. Choć wielu przedsiębiorców liczyło na realne odciążenie finansowe, decyzja rządu oznacza utrzymanie status quo. Dla państwa to oszczędność miliardów złotych, ale dla firm – brak oczekiwanej ulgi. Rząd nie wyklucza powrotu do tematu w przyszłości, jednak na razie reforma została odłożona na półkę. Cała sytuacja pokazuje, że nawet dobrze zapowiadające się zmiany muszą być oparte na twardych wyliczeniach i stabilnym finansowaniu. Nie ulega wątpliwości, że w tym przypadku rozsądek fiskalny wygrał z wyborczymi obietnicami. By być na bieżąco ze zmianami – warto odwiedzić zaufane biuro księgowe, które poinformuje nas o szczegółach konkretnych, wchodzących w życie rozwiązań.